Rok Caritas

Ustroń: 10-lecie caritasowskiej przystani dla seniorów i nastolatek

Caritas Archidiecezji Katowickiej

Przystań dla seniorów i drugi dom dla nastolatek z problemami - to ośrodek rehabilitacyjno-wychowawczy Caritas Archidiecezji Katowickiej w Ustroniu-Nierodzimiu.

Przystań dla seniorów i drugi dom dla nastolatek z problemami - to ośrodek rehabilitacyjno-wychowawczy Caritas Archidiecezji Katowickiej w Ustroniu-Nierodzimiu. 10 października placówka ta obchodzi swoje 10-lecie. Z tej okazji odwiedził ją bp Stefan Cichy.

Ustroński ośrodek organizuje tygodniowe wczasorekolekcje dla seniorów. Mieści się w nim także ośrodek wychowawczy dla 25 dziewcząt z rodzin dotkniętych patologią. Nie jest to ani dom dziecka, ani - tym bardziej - poprawczak. Dziewczyny mieszkają tam dobrowolnie. To dla nich jakby drugi dom, w którym uczą się normalnego, odpowiedzialnego życia, prowadzenia gospodarstwa domowego. Mają tu zajęcia socjoterapeutyczne, chodzą do okolicznych szkół, nadrabiając edukacyjne zaległości, które sięgają czasem paru lat.

Jest takie słowo, którego młode podopieczne ośrodka bardzo nie lubią. To słowo to: “konsekwencje”. I tak na przykład konsekwencją wagarów może być np. polecenie posprzątania toalet czy uporządkowania ogródka. Trudno powiedzieć, czy dziewczynom bardziej ciąży dodatkowy obowiązek, czy też to, że muszą go spełnić, bo taka jest konsekwencja ich wcześniejszego zachowania. Domy rodzinne, w których często królował alkohol, nie uczyły ich tego, że każdy czyn - dobry czy zły - ma swoje konsekwencje.

A co dziewczyny lubią? Najbardziej lubią... swoje wychowawczynie. “Pani Ania to jest moja druga mama” - mówi jedna z dziewcząt. “Jak mam jakiś problem, to do niej lecę” - mówi druga. “I do pani Beaty! I do pani Basi! Pani Krysia i pan Marek też są fajni!” - wołają wyraźnie ożywione nastolatki. I rzeczywiście, wychowawczynie trochę zastępują im mamy. Czasem są szorstkie, bo inaczej trudno byłoby im sobie poradzić, ale jeżdżą z dziewczynami na wycieczki, chodzą na ich wywiadówki, są powierniczkami złamanych serduszek. Jak to mamy…